Wywiad z Jakubem Saganem, Dyrektorem Generalnym ECI S.A.

Wywiad z Jakubem Saganem, Dyrektorem Generalnym ECI S.A.

Jakub Sagan pełni funkcję Dyrektora Generalnego w spółce ECI S.A.- grupie kapitałowej realizującej projekty deweloperskie na dużą skalę. Grupa ECI od kilku lat realizuje plan otworzenia dwóch innowacyjnych kopalń węgla kamiennego na Śląsku i tym samym inwestuje w polski przemysł wydobywczy.

Prywatnie Pan Jakub jest pasjonatem fotografii, w którą w wolnym czasie angażuje się z całego serca. Ma na koncie szereg projektów fotograficznych realizowanych m.in. dla Sił Powietrznych, Centrum Zdrowia Dziecka i wielu innych. Jest autorem wystaw indywidualnych: „Podniebności”, „Kobieca Twarz — Rugby” „Murderball” oraz „Wydobyć Marzenia”. Ta ostatnia była wynikiem sesji fotograficznej z udziałem dzieci z mysłowickich domów dziecka i przedstawiała ich czarno-białe portrety, w których rekwizytem była m.in.  bryła węgla — symbol Dolnego Śląska. Listopadowa wystawa połączona była z przeprowadzoną z sukcesem aukcją charytatywną, której cały dochód został przekazany na rzecz domów dziecka w Mysłowicach.

O osiągnięciach biznesowych, relacjach międzyludzkich oraz o ich wpływie na fotografię — z Jakubem Saganem rozmawiała Dorota Olczak.

Dorota Olczak: Jest Pan Dyrektorem Generalnym międzynarodowej grupy kapitałowej, która inwestuje w projekty deweloperskie na wielką skalę. Czy uważa Pan, że Pan osiągnął sukces?

Jakub Sagan: To ciekawe pytanie. Dla mnie definicją sukcesu jest coś, do czego trzeba stale dążyć. Jeżeli zdefiniujemy sukces jako pozycję lub osiągnięcia biznesowe w organizacji, którą się prowadzi, to przyjmując takie założenie mogę powiedzieć, że osiągnąłem sukces. Mimo to, nigdy nie traktuję swojego projektu jako faktyczny sukces, bo to on jest moją motywacją do tworzenia ambitnych, jeszcze lepszych projektów. Ocenianie moich dokonań wolę zostawić innym, sam wolę się skupić na przyszłości i cały czas mam przekonanie, że  sukces jest jeszcze przede mną.

D.O.: Jak Pan widzi swoją przyszłość? Czy będzie Pan kontynuował rozwój firmy czy skupi się Pan na swojej pasji- fotografowaniu?

J.S.: Myślę, że człowiek bez pasji jest człowiekiem ubogim. Pasja napędza nas do działania. Daje motywację do tego, aby kontynuować hobby oraz do tego, aby wykorzystywać pozyskaną w ten sposób pozytywną energię w pracy. Z punktu widzenia czysto zawodowego jest to dla mnie o tyle istotne, o ile realizacja mojej pasji w dużym stopniu opiera się na tworzeniu i utrzymywaniu relacji międzyludzkich. Jestem zwolennikiem teorii, która głosi że podstawą osiągania sukcesów czy też dobrego wykonywania obowiązków w pracy, w rodzinie, jak i w życiu prywatnym są właśnie dobre relacje międzyludzkie.

D.O.: Jak będzie wyglądał rozwój spółki ECI w ciągu najbliższych 5 lat?

J.S.:  Analizując wszystkie przeszłe projekty, które prowadziłem, a także nowe projekty, które są jeszcze w planach, jestem przekonany, że nasza grupa będzie odnosiła dalsze sukcesy w branży nieruchomości. Najbardziej ekscytują mnie jednak kwestie związane z tworzeniem nowego biznesu w ramach naszej strategii. Bardzo lubię rozwijać kolejne inspirujące i innowacyjne pomysły biznesowe, które nie mają nic wspólnego z nieruchomościami. Od kilku lat angażuję się w realizowany właśnie plan wybudowania dwóch innowacyjnych kopalń węgla kamiennego na Śląsku. Czas związany z wybudowaniem i prowadzeniem kopalni to perspektywa 30 letnia, która wymaga zaangażowania ogromnych środków finansowych liczonych w miliardach złotych. Olbrzymie inwestycje stwarzają niezwykłą perspektywę rozwoju, znacząco dłuższą niż 5 lat. Zakładam, iż podmioty, które zajmują się projektami surowcowo-energetycznymi będą kontynuować te inwestycje w najbliższym czasie.

D.O.: Czy inwestycja w nową branżę jest nową ścieżką rozwoju dla ECI?

J.S.: Ścieżka naszego rozwoju to z jednej strony kontynuacja projektów nieruchomościowych z uwzględnieniem zmian rynkowych zachodzących w branży, a z drugiej strony to dywersyfikacja poprzez tworzenie drugiego obszaru działalności dla grupy, który pozwoli uniezależnić się od cyklu koniunkturalnego na rynku nieruchomości i stworzy perspektywę dodatkowego rozwoju. Oczywiście, nieruchomości mają wiele twarzy, a ich rynek jest zdywersyfikowany, jednakże wejście w inną branżę, jak w naszym przypadku surowcowo-energetyczną, gwarantuje zupełnie inny poziom bezpieczeństwa biznesowego. Nie zależy jednak zapominać, że tego rodzaju plan rozwoju to jednak ogromne wyzwanie w dobie, w której węgiel kamienny jest zupełnie niesłusznie traktowany jako chłopiec do bicia.

D.O: Kiedy planujecie rozpoczęcie wydobycia?

J.S.: Zakładamy perspektywę rozpoczęcia procesu wydobywania przez jedną lub dwie kopalnie w ciągu najbliższych 3 — 4 lat. Ze względu na wysokość inwestycji początkowej, głównie w budowę kopalni od podstaw, zakładamy że w pierwszym okresie tj. ok. 5–6 lat kopalnie nie przyniosą zysków, po tym jednak okresie sprawy zaczną wyglądać bardzo interesująco i to w dość długiej perspektywie. Chciałbym, aby za 5–6 lat z moją pomocą, ECI stanęła na dwóch nogach tj. na branży nieruchomości oraz branży surowcowo-energetycznej.

D.O. Rzeczywiście rozwój w branży surowcowo-energetycznej pozwoli ECI zakorzenić się w biznesie. Co potem?

J.S.: Najprawdopodobniej będziemy myśleli o trzeciej ścieżce rozwoju. Na dwóch podstawach konstrukcja jest stabilna, ale oparcie jej na trzech, gwarantuje jeszcze większą stabilność bezpieczeństwo. Zresztą, nawiązując do fotografii — większość statywów to trójnożne istoty (śmiech). Jeśli biznes stałby na trzech niezależnych od siebie branżach, to taki rodzaj dywersyfikacji działań byłby naprawdę bardzo bezpieczny.

D.O.: Wracając do fotografii — czy Pana pasja wpływa na Pana biznes tj. relacje i zarządzanie?

J.S.: Jest wiele ciekawych wspólnych cech dla obydwu tych sfer. W moim przypadku fotografia nie wpływa bezpośrednio na biznes, ale biznes wpływa na moją fotografię. Po pierwsze, fotografia jest czymś, co mogę realizować dzięki mojej pracy, a nie odwrotnie. To wydaje się bardzo ważne. Po drugie, np. ostatnia aukcja charytatywna połączona z wystawą moich zdjęć w Mysłowicach jest efektem wpływu mojej pracy na fotografię, ponieważ bez częstych wizyt na Śląsku projekt ten w ogóle by nie powstał. Przy okazji wyjazdów biznesowych staram się znaleźć chwilę czasu na spacery z aparatem. Temat Śląska oczywiście znajdzie kontynuację w większym projekcie, nad którym pracuję ale dzięki temu, projekt z udziałem dzieci doszedł do skutku.

Podejście biznesowe i podejście do pasji ma wiele wspólnych elementów, które można sprowadzić do relacji międzyludzkich. Spotkania z różnymi ludźmi pozwalają nabrać doświadczenia w sztuce tworzenia relacji. To ważne doświadczenia, które można wykorzystać w każdej sferze działalności przewidującej współpracę z innymi ludźmi. Przykładem może być projekt otwarcia nowej kopalni, który wymaga sporych umiejętności relacyjnych, które pozwalają na dialog z kluczowymi osobami, czy organizacjami mającymi realny wpływ na inwestycję. Zarówno tymi, którzy są nastawieni entuzjastycznie jak i tymi bardziej sceptycznymi do projektu.

D.O. Jaka jest Pana recepta na sukces?

J.S.: Ciekawe pytanie. Odpowiedź przełożę na nieruchomości — może to być podstawą do pokuszenia się na sformułowanie definicji — jak sukces zaplanować i zrealizować. Tak więc, zgodnie ze znaną i powtarzaną charakterystyką intratnej nieruchomości – „są trzy kluczowe cechy dobrej nieruchomości, a mianowicie: pierwsza to lokalizacja, druga to lokalizacja, a trzecia to… lokalizacja”.

Zaczynając od planowania inwestycji na rynku nieruchomości to faktycznie najistotniejsza jest dobra lokalizacja, którą określa wiele aspektów, chociażby komunikacyjnych, infrastrukturalnych czy powierzchniowych. Położenie w dobrym miejscu uwzgledniającym typ danej nieruchomości jest rzeczywiście kluczowe. Drugą maksymą– również dobrze znaną – którą możemy wykorzystać to „wybudować coś tanio i drogo sprzedać”. Gdy już mamy lokalizację, kluczem do sukcesu jest nabycie gruntu w możliwie najkorzystniejszej cenie. Następnie, należy przeprowadzić proces inwestycyjny w sposób efektywny kosztowo i finalnie osiągnąć produkt posiadający przewagi konkurencyjne.

Czyli taki, na który składa się: jakość, położenie, względy estetyczne i cena.

Żaden z tych elementów nie przeważa w kwestii oceny jego konkurencyjności. To ich odpowiednia kompilacja dopasowana do sytuacji rynkowej decyduje o atrakcyjności projektu. Nawet, gdy posiada się doskonałą lokalizację, należy dopilnować innych elementów, zwłaszcza przy dekoniunkturze. Branża nieruchomości niestety nie jest pozbawiona wrażliwości na wahania koniunktury, jednakże prawdziwie dobry produkt, nawet przy niekorzystnej sytuacji rynkowej powinien gwarantować odniesienie sukcesu. Dlatego też należy dopilnować wszystkich tych elementów.

Kolejna kwestia, która ponownie nawiązuje do zagadnienia relacji to praca zespołu, który zajmuje się projektem. Musi być on złożony z profesjonalistów, którzy są w stanie stworzyć i zaoferować produkt możliwie najlepiej dopasowany do oczekiwań rynku i klientów zarówno biznesowych jak i prywatnych. Nieodzownym elementem sukcesu jest właściwe zarządzanie nieruchomością, w sposób dostosowany do oczekiwań klienta. Nawet najlepszy budynek, w najlepszej lokalizacji może nie być atrakcyjny dla klienta ze względu na złe zarządzanie obiektem powodujące niezadowolenie czy frustracje najemców. Kiedy możemy mówić o sukcesie? Wtedy, gdy mamy budynek wypełniony po brzegi zadowolonymi najemcami. Kolejną definicją sukcesu może być dobra oferta na zakup budynku wpływająca od wielu inwestorów.

D.O.: Czy trendy biznesowe obecne w Polsce i Europie mogą zmodyfikować aktualne modele ekonomiczne obowiązujące na rynku? 

J.S.: Pamiętajmy o tym, że trendy to odczytywanie rynku. Każdy, kto rozpoczyna jakikolwiek biznes musi zacząć od zrozumienia tego, co się dzieje w jego otoczeniu. Działania biznesowe nie mogą nie uwzględniać takich trendów. Trendy w ramach funkcjonowania rynku mają to do siebie, że jest ich bardzo wiele, a dzięki temu wpływ jednego trendu nie przesądza w 100% o losach projektu.

D.O.: Czy mógłby Pan przedstawić jakiś przykład?

J.S.: Rynek węgla jest świetnym przykładem. Węgiel jest obecnie traktowany jak „chłopiec do bicia” na rynku surowcowo-energetycznym zdominowanym przez zamożne lobby związane z ropą naftową, gazem ziemnym czy energią atomową. Jest traktowany jako rodzaj XIX-wiecznej, nie ekologicznej technologii. Jest to trend bazujący na pewnym zakłamaniu. Węgiel jest bowiem świetnym źródłem energii nieustępującym wcale innym źródłom naturalnym. Problemem mogą być wyłącznie technologicznie przestarzałe procesy uwalniania energii z tego surowca. Lobbing pochodzący z zamożniejszych branż energetycznych jest bardzo efektywny i widoczny w mediach i tym samym trend tzw. dekarbonizacji jest bardzo silny na wielu szczeblach decyzyjnych.

Czasem nawet odnoszę wrażenie, iż jest to swoista moda. Według nas ten pogląd jest wysoce niesprawiedliwy i krzywdzący. Zdecydowanie trzeba się skupić na unowocześnieniu procesów technologicznych, tak aby proces wydobycia i pozyskiwania z niego energii stał się bezpieczny i znacząco bardziej efektywny. Takie technologie są już od dawna dostępne, wystarczy tylko po nie sięgnąć. Warto przy tym zwrócić uwagę na to, iż konflikt na Ukrainie uzmysłowił nam, Polakom jak ważna jest niezależność energetyczna. W tym kontekście to oczywiste, iż nie możemy myśleć o niezależności energetycznej z pozycji importera surowców energetycznych. Polska polityka energetyczna musi uwzględniać nasze jedyne bogactwo energetyczne, którym jest węgiel, bowiem w przeciwnym wypadku będziemy „na pasku uzależnienia energetycznego”. Dzisiaj łatwo już wyobrazić sobie scenariusz ponownej eskalacji konfliktu za naszą wschodnią granicą i przerwę w dostawach gazu. Zatem w jaki sposób możemy się uniezależnić i co jest podstawą bezpiecznego tzw. miksu energetycznego? – Węgiel, oczywiście.

D.O.: Faktycznie, jest to bardzo ważna kwestia w kontekście biznesowym. Mówi Pan o wykorzystaniu lokalnych surowców — węgla. Czy prowadząc biznes w Polsce czerpie Pan  inspiracje z zachodu? Czy łatwo prowadzić biznes w Polsce?

J.S.: Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Obecnie, tj. po drugiej wojnie światowej, prywatny biznes wydobywczy w Polsce ma charakter pionierski. A cytując kolejne porzekadło, mówiące, że pioniera można poznać po dziurach w plecach, łatwo można odnieść do tego rodzaju działalności, zwłaszcza w tak niełatwej jaką jest górnictwo węgla. Nie jesteśmy w stanie oprzeć biznesu węglowego na jednym rozwiązaniu.

Jako polska grupa kapitałowa stanowczo preferujemy model bazujący na współpracy z polskimi kontrahentami i stawiamy na innowacyjne technologie wydobywcze. W realizacji tego projektu, gdy okaże się, że nie znajdziemy polskich rozwiązań, nie będziemy mogli całkowicie zamykać się na dopływ rozwiązań technologicznych spoza Polski. Natomiast z założenia opierać się będziemy na wiedzy i kompetencjach specjalistów pochodzących z terenu, na którym prowadzona będzie inwestycja i tu nie może być mowy o imporcie. Obok wielkich inwestycji w innowacyjne technologie w polskim sektorze górniczym, chcemy stworzyć dużo nowych miejsc pracy Jestem przekonany, że Polska i Śląsk tego potrzebują.

D.O.: Przejdźmy do tematu zarządzania strategicznego. Czym jest dla Pana strategia biznesowa?

J.S.: Strategia biznesowa jest dla mnie swego rodzaju kompasem, który pomaga w tym, jakie decyzje powinno się podejmować. Posiadając jedynie sam kompas, a nie mając przy tym wytyczonych celów, wszystkie działania prowadzą donikąd. Planując jakąkolwiek działalność biznesową należy zadać sobie kilka podstawowych pytań i udzielić na nie odpowiedzi, aby móc wytyczyć cel lub cele, do którego się dąży. Dopiero potem strategia staje się prawdziwym kompasem, który pozwala odpowiadać na pytania dotyczące poszczególnych elementów składających się na działalność biznesową. Strategia jest niezwykle ważna, lecz strategii, dla dobrego jej wdrożenia niezbędna jest taktyka. Jedno bez drugiego nie funkcjonuje i nie przynosi pożądanych efektów. Można mieć świetnie wytyczone cele oraz spisaną strategię, ale nie móc jej zrealizować. Taktyka składa się z wiedzy o rynku, szczegółach realizacyjnych, uwarunkowaniach, trendach, a także wynika z doświadczenia i zdobytej wiedzy.

D.O.: ECI z pewnością posiada strategię biznesową. Czy przykłada Pan uwagę do mierzenia jej skuteczności w określonych odstępach czasu?

J.S. Kilkanaście lat pracowałem w dużej międzynarodowej korporacji, która miała wytyczone cele roczne i kwartalne. Ludzie w dużej mierze skupiali się na raportowaniu wyników kwartalnych. Zaobserwowałem, że wysiłki zespołów skupiały się w dużej mierze na osiągnięciu kolejnego celu kwartalnego. Byli tym tak pochłonięci, iż nie zajmowali się tworzeniem prawdziwej strategii rynkowej oraz rzetelną analizą sytuacji w otoczeniu, która ulegała ciągłemu pogorszeniu. W tej chwili, firma w której pracowałem utraciła udziały w rynku i została kupiona za niezwykle niewygórowaną cenę przez konkurenta. To znakomity, niemalże podręcznikowy przykład tego, jak ważna jest dobra strategia oraz jak jej brak, może doprowadzić dużą międzynarodową firmę do zniknięcia z rynku..

D.O.: Spotkałam się z sytuacjami, gdzie średnie przedsiębiorstwa nie skupiają się na strategii do momentu, gdy ich obrót jest satysfakcjonujący. Ponadto nie zakładają w swojej strategii momentów krytycznych takich jak gwałtowne pogorszenie się sytuacji na rynku. Czy Pan w swojej strategii biznesowej uwzględnia niesprzyjające sytuacje?

J.S.: Oczywiście. Co ciekawe właśnie teraz jesteśmy w trakcie dostosowywania strategii do zmian w otoczeniu rynkowym. Większość naszych projektów jest zlokalizowana w Warszawie. Najbardziej intratnymi dla nas inwestycjami były biurowce. Sytuacja na rynku zmieniła się o tyle, iż obecnie na rynku mamy wzrost podaży nad popytem w tym segmencie. Sprzyja to obniżce cen, wzrostowi liczby pustostanów, a to z kolei powoduje dekoniunkturę na rynku powierzchni biurowych, z czego pewnie zadowoleni mogą być najemcy lecz deweloperzy nie specjalnie.

Według analityków od jakiegoś czasu Warszawa miała problem z niewystarczającą ilością mieszkań, czyli podaż mieszkań w porównaniu do popytu był niewystarczająca. To dało wskazówkę, co powinniśmy zrobić w czasie dekoniunktury. Dwa lata temu, po raz pierwszy zdecydowaliśmy, by zrealizować projekty mieszkaniowe. Na nieruchomościach kupionych przez nas wcześniej, na których rozważaliśmy realizację powierzchni biurowych, zdecydowaliśmy wybudować budynki mieszkalne, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Jest to żywy przykład przemodelowania działań strategicznych na potrzeby sytuacji rynkowej.

D.O.: Czyli ECI dostosowuje się do potrzeb konsumentów?

J.S.: Strategia musi być pochodną rynku i oczekiwań klientów, bo w przeciwnym razie może nas doprowadzić w ślepą uliczkę.

D.O.: Pegasus Solutions ma za zadanie pomagać firmom w kwestiach planowania oraz wdrażania strategii, czy według Pana warto korzystać z pomocy ekspertów?

J.S.: Oczywiście, że warto. O ile założymy, że jest to dla firmy bezpieczne, to z punktu widzenia zarządzania dużą organizacją warto znać stanowisko eksperta w danej dziedzinie. Jego pogląd może pomóc wyrobić sobie opinię na dany temat z innej perspektywy. Zdaje sobie sprawę, iż są organizacje, które bazują na nieomylności zarządu i prezesa, ale są one obarczone dużym ryzykiem, gdyż w świecie realnym nie ma ludzi nieomylnych. Z drugiej strony nie warto również tylko i wyłącznie polegać na raportach ekspertów i popadać w skrajność braku własnej oceny. Warto współpracować z osobami specjalizującymi się w danej dziedzinie i korzystać z ich wiedzy.

D.O.: Dlaczego przedsiębiorstwa, których działania nie opierają się na strategii nie chcą korzystać z pomocy ekspertów? Czy ma to związek z poczuciem nieomylności?

J.S.: Z doświadczenia wiem, że jednym z elementów dobrego zarządzania jest pokora w stosunku do siebie i innych. Biznesowy narcyzm i zadufanie w sobie bardzo często prowadzą do niedobrych rzeczy. Wiemy to z doświadczenia i byliśmy świadkami kilku spektakularnych porażek. Jeśli chodzi o niechęć skorzystania z pomocy specjalistów, to spotkałem się z takimi sytuacjami związanymi z potrzebą asekuracji. W momencie, gdy prowadzi się unikatowy biznes powstaje naturalna obawa przed wpuszczeniem do środka osób z zewnątrz. Niemniej uważam, że warto skorzystać z pomocy ludzi, którzy mają doświadczenie w zakresie strategii w wielu branżach. W końcu to specjaliści.

D.O.: Zdecydowanie. Bardzo dziękuję za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów zarówno na polu biznesowym jak i Pana pasji – fotografii. 

J.S.: Ja również bardzo dziękuję za rozmowę.

Wybrane zdjęcia autorstwa Jakuba Sagana pochodzą z wystaw :„Podniebności” ‚”Orkiestracje Orkiestry Polskiego Radia” „Rugby — kobieca twarz”, „Murderball”

AIRSHOW RADOM 2013_1163v2 MAZOVIA CUP 2015_1267KLASYKA HORROROW KWIECIEN 2012_0276 FROGS 2013_0026 FOUR KINGS MAJ 2014_0969v2 BAZA MALBORK PAZDZIERNIK 2012_0541 Airshow Radom 2015_9170

Autor: Dorota Olczak