Dokąd trafiają podatki lokalne

Dla większości z nas podatki to nieprzyjemny obowiązek, przed którym niektórzy próbują uciec. Skoro jednak — jak stwierdził Benjamin Franklin — na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki, to warto uświadomić sobie, że pieniądze, które płacimy jako podatki w formie bezpośredniej (np. podatki dochodowe) lub pośredniej (np. podatek VAT „ukryty” w cenach produktów i usług), pozwalają nam korzystać z usług publicznych. Mowa o usługach świadczonych przez administrację publiczną obywatelom takich jak m.in. oświata, służba zdrowia, transport publiczny, utrzymanie porządku i bezpieczeństwa, ochrona przeciwpożarowa, dostęp do kultury lub pomoc społeczna. Dzięki płaconym podatkom powstają też np. drogi publiczne, obiekty sportowe, muzea, biblioteki, parki i tereny zielone oraz wiele innych obiektów, z których korzystamy na co dzień.

Przy czym nie zawsze mamy świadomość, że nawet jeśli wymaga się od nas zakupu biletu np. do muzeum, to wpływy z biletów najczęściej pokrywają tylko mniejszą część kosztów świadczenia danej usługi, a reszta jest finansowana z dotacji publicznych, czyli pośrednio z podatków. Przykładowo w bieżącym roku dotacje do funkcjonowania komunikacji miejskiej w Krakowie zbliżą się do 1 miliarda złotych. Natomiast w ubiegłym roku na transport publiczny Warszawa wydała ok. 3 miliardy zł przy wpływach z biletów wynoszących ok. 776 mln zł. Różnica pokryta z budżetu miasta stołecznego to ponad 2 miliardy złotych. Innymi słowy stolica dopłaca do komunikacji miejskiej rocznie ponad 1 000 zł na każdego mieszkańca miasta.

Ponieważ podatki są często utożsamiane z pieniędzmi, które płacimy do urzędu skarbowego, a więc do budżetu państwa, a nie do budżetów miast i gmin, to warto wskazać, skąd samorządy czerpią swoje dochody wydatkowane następnie m.in. na wsparcie transportu miejskiego. Otóż zgodnie z ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego budżety gmin są zasilane w części subwencjami i dotacjami z budżetu państwa, a w części dochodami własnymi gminy, na które składają się przede wszystkim wpływy z następujących podatków:

  • podatku dochodowego od osób fizycznych PIT od podatników zamieszkałych na obszarze danej gminy (udział 39,43% we wpływach);
  • podatku dochodowego od osób prawnych CIT od podatników posiadających siedzibę na obszarze danej gminy (udział 6,71% we wpływach);
  • podatku od nieruchomości (100% wpływów).

Jak widać, najważniejszym źródłem dochodów własnych gmin są podatki dochodowe oraz podatek od nieruchomości. Tylko z tych trzech źródeł gminy czerpią ok. 2/3 swoich własnych dochodów (nie licząc dotacji i subwencji z budżetu centralnego).

W dużo mniejszym stopniu dochodami gmin są to również inne podatki i opłaty, takie jak:

  • podatki: rolny, leśny i od środków transportu;
  • podatek dochodowy od osób fizycznych opłacany w formie karty podatkowej;
  • podatki: od spadków i darowizn oraz od czynności cywilnoprawnych;
  • opłaty: skarbowa, targowa, miejscowa, eksploatacyjna i od posiadania psów.

Warto mieć na uwadze, że między strukturą dochodów dużych miast i mniejszych gmin istnieją istotne różnice. Duże miasta znacznie większą część dochodów czerpią z podatków PIT i CIT, co wynika z wysokich dochodów osiąganych przez ich mieszkańców i firmy, które posiadają siedzibę w danym mieście. W budżetach mniejszych gmin, gdzie dochody mieszkańców są relatywnie niższe niż w miastach, większy udział — dochodzący do 25% dochodów własnych —  stanowi podatek od nieruchomości. Ewenementem jest Kleszczów, czyli najbogatsza gmina w Polsce, na terenie której znajduje się kopalnia węgla brunatnego i elektrociepłownia. Gmina ta w roku 2020 odnotowała wpływy z podatku od nieruchomości w wysokości prawie 150 mln zł, co stanowiło 55% jej dochodów własnych.

Kwestia lokalizacji jest jednym z wielu elementów, które odróżniają podatki dochodowe CIT i PIT od majątkowych takich jak np. podatek od nieruchomości. Ponieważ w podatku PIT znaczenie ma miejsce zamieszkania, a nie meldunek, to na początku każdego roku wiele samorządów organizuje loterie lub akcje promocyjne zachęcające swoich mieszkańców do dokonania odpowiedniego zgłoszenia w „picie” składanym do urzędu skarbowego. Dzięki temu powiększa się baza podatników, których podatki dochodowe trafiają w części do budżetu lokalnego samorządu. Oczywiście traci na tym inna gmina, w której dotychczas się rozliczaliśmy — zazwyczaj będzie to miejscowość rodzinna lub gmina, gdzie poprzednio mieszkaliśmy. Zatem w podatkach dochodowych liczy się miejsce zamieszkania lub siedziby firmy, a nie miejscowość, gdzie faktycznie wykonujemy pracę lub prowadzimy działalność gospodarczą. Nierzadko przecież pracownicy dojeżdżają do zakładu pracy zlokalizowanego na terenie innej gminy. Analogicznie siedziba firmy może być w zupełnie innej miejscowości, niż jej zakłady produkcyjne lub biura. 

Inaczej jest w przypadku podatków lokalnych obciążających nieruchomości, dla których bez znaczenia pozostaje miejsce zamieszkania lub adres siedziby podatnika. Ponieważ opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości podlegają nieruchomości, a więc grunty lub obiekty budowlane, to liczy się miejsce ich położenia. Dla części podatników podatków lokalnych oznacza to konieczność składania co roku kilku, a w skrajnych przypadkach nawet kilkuset deklaracji na podatek od nieruchomości – oddzielnie dla każdej gminy, gdzie znajdują się nasze grunty lub obiekty budowlane takie jak budynki i budowle. Jeszcze kilka lat temu sytuację podatników komplikował fakt, że każda gmina stosowała własne formularze deklaracji podatkowej, które różniły się w sposób wymagający dużej uwagi i skrupulatności, aby nie pomylić miejsc do wpisywania danych. Na szczęście od roku 2019 we wszystkich gminach obowiązują takie same formularze deklaracji i załączników dla podatków lokalnych.

Do gmin trafia całość wpływów z podatku od nieruchomości, jak również podatku rolnego i leśnego. Zatem każda złotówka, którą wpłacamy z tytułu posiadania gruntów, budynków i budowli trafia bezpośrednio do budżetu danej gminy, stanowiąc jej dochód własny i jedno ze źródeł finansowania usług publicznych. Dlatego warto płacić podatki bez ociągania się i szukania nie do końca legalnych możliwości ich obniżenia. Inną kwestią jest, czy na pewno dane, które wpisujemy w deklaracjach podatkowych są prawidłowe i czy nieświadomie nie zawyżamy lub zaniżamy podatków. Lepiej to rzetelnie sprawdzić jeszcze zanim otrzymamy od organu podatkowego wezwanie do złożenia wyjaśnień lub dowiemy się o wszczęciu kontroli podatkowej.

Łukasz Szatkowski
Menedżer Działu Podatków